Jedziemy do głównego nadmorskiego kurortu Gruzji. Pogoda średnia – deszcz i chłodno. Chronimy się w bardzo drogiej knajpce na plaży. Na szczęście zanim wydamy całe pieniądze na herbatę, przestaje padać i idziemy na plażę. Wracamy do miasta w poszukiwaniu kolacji. Spotykamy ekstremalnych podróżników, którzy jadą trabantami z Niemiec do Kambodży. Trzymamy kciuki. Po kolacji (tradycyjne chinkali - nadziewane mięsem i rosołkiem) postanawiamy zostać w Batumi na clubbing. Wejścia do klubów przekraczają nasz aktualny budżet (ok. 20 zł za osobę!), więc wybieramy bardziej ekonomiczną wersję spędzenia wieczoru – instalujemy się z drinkami na leżakach na plaży. Do domu wracamy ok. północy taksówką.