Wieczorem jesteśmy zaproszeni na kolację do rodziców znajomego Piotrka – Ormianina mieszkającego w Polsce. Strasznie się cieszymy z tego zaproszenia! Kupujemy wino (francuskie), stroimy się w miarę naszych skromnych turystycznych możliwości i ruszamy na spotkanie z Anną, krewną naszych dzisiejszych gospodarzy. Rozmowa toczy się po rosyjsku, Mira jest w swoim żywiole. Genialne jedzenie – cały przekrój ormiańskiej kuchni – serki, suszona wędlina, bakłażany, dolma, faszerowane pomidory i papryka, lavash, lokalne wino, na deser arbuz i brzoskwinie oraz świetna kawa „po turecku”. Wspaniały wieczór.