Rano opuszczamy port i ruszamy w stronę Hvaru. Piękna pogoda i wieje, stawiamy żagle, a fale są... oczywiście JAK DOMY! Wieczorem zatrzymujemy się w marinie na wysepce niedaleko Hvaru, bo docelowa marina była już zapełniona - w większości przez naszych rodaków również majówkujących się. Przystanek w Palmiżana był b dobrym rozwiązaniem - świetna marina, malownicza, ciepły prosznic, tylko mały minus: 4 działające tu knajpy drogie jak upior więc posilamy się przywiezionym z Polski jedzonkiem przyrządzonym na jachcie.